niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 5 - wyznania i przeprowadzka

                    Gdy byłam już spakowana Przemek zaprowadził mnie do naszych sąsiadów. Drzwi otworzył Leo. Mój brat przywitał się z czarnowłosym.
  - Hej, jestem Leo, brat Lysyndra, a ty pewnie jesteś Olivia, siostra Przemka - przywitał się ciemnooki.
  - Cześć. Tak jestem jego siostrą.
  - Proszę wejdź. Przemek ty też wejdziesz? - weszłam do mieszkania braci.
  - Nie, będę już szedł - odparł mój brat. Zdjęłam buty i zostałam zaproszona do salonu gdzie siedział Lys. Oglądał jakiś film w telewizji. Przywitaliśmy się i siadłam obok niego.
  - Co oglądasz? - spytałam.
  - Yyyy... właściwie to pisałem - zobaczyłam, że w rękach trzyma notes i długopis.
  - To po co telewizor jest włączony?
  - Sam nie wiem - stwierdził, a ja zaczęłam się śmiać - To co oglądamy? - spytał.
  - Nie wiem.
  - Horror? - zapytał, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
  - Jeżeli sądzisz, że będę się bała to się mylisz - powiedziałam ze spokojem.
  - Zobaczymy - powiedział jakby rzucał mi wyzwanie. Zaczął szperać w płytach DVD. Po kilku minutach włączył film. Byłam znudzona tym horrorem. Zawsze mnie nudziły, nigdy się ich nie bałam. Wręcz przeciwnie, śmiałam się. I tak było też tym razem. Jakaś czarnowłosa dziewczyna weszła na jakiś cmentarz i nagle coś ją zabiło z zaskoczenia. Zaczęłam się śmiać.
  - Zaczynam się ciebie bać - stwierdził Lys. Wtedy zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. Znudzona tym filmem położyłam głowę na ramieniu Lysa ziewając - Nudzisz się? - spytał białowłosy.
  - I to bardzo - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
  - Idziemy się przejść? - zaproponował.
  - Jasne.
Wyłączył telewizor i wyszliśmy z bloku. Spacerowaliśmy w ciszy. Poszliśmy do parku. Było już dość późno. Widziałam, że coś go gryzie. Zaczęłam się zastanawiać czy go o to nie zapytać. Moja ciekawość wygrała.
  - Powiedz mi - walnęłam prosto z mostu.
  - Co? - zdziwił się.
  - Przecież widzę, że cię coś gryzie.
  - No dobra - westchnął - No więc... nie wiem jak o to zapytać...
  - Mów.
  - Zastanawiam się dlaczego masz tą bliznę i dlaczego nigdy nie mówisz o rodzicach - wypalił tak szybko, że ledwo co zrozumiałam - Ale jeżeli nie chcesz o tym mówić to... - nie dane mu było skończyć swoją wypowiedź, bo mu przerwałam:
  - Nie, powiem ci, bo i tak kiedyś byś się o tym dowiedział. Usiądźmy na ławkę, a ja ci opowiem - usiedliśmy, a ja zaczęłam mówić - Pewnego wieczoru wracałam z rodzicami do domu. Jechaliśmy samochodem, który nagle wpadł w poślisk. Mój tata nie mógł wyhamować - poczułam, że po moim policzku spływa pierwsza łza - Uderzyliśmy w drzewo. Mojego ojca przebiła gałąź, a mama uderzyła głową o boczną szybę - teraz po moich policzkach spływał wodospad łez - Przeżyłam, bo siedziałam na tylnich siedzeniach. Szkło z rozbitej szyby mnie zraniło, więc dlatego mam bliznę - rozpłakałam się na dobre. Spojrzałam na Lysa. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Nic nie mówił tylko mnie przytulił.
  - Przepraszam, że o to zapytałem - wyszeptał mi w włosy.
  - Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz - odsunęłam się od niego.
  - Obiecuję - przestałam płakać. Różnooki wytarł mi łzy - Idziemy do domu? - spyta z troską.
  - Tak - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Szliśmy w kierunku naszego bloku kiedy on powiedział:
  - Cieszę się, że mi o tym powiedziałaś - uśmiechną się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Weszliśmy do mieszkania. Była już 21:00 więc postanowiłam się umyć i przebrać w piżamę. Gdy byłam już czysta i przebrana do drzwi ktoś zapukał.
  - Mogę umyć zęby - był to Lysander
  - Tak wejdź - odparłam. Sama już nakładałam pastę na szczoteczkę. Lys stanął koło mnie i zaczął myć zęby. Chciał coś powiedzieć, ale tylko napluł na mnie pastą.
  - Hej, nie pluj! - krzyknęłam. Mówiąc to oplułam białowłosego.
  - Ja pluję? To ty plujesz! - oburzył się, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili Lysander dołączył do mnie. Śmialiśmy się z pięć minut. Uderzyłam swoim biodrem w biodro różnookiego. Ten nie spodziewając się tego upadł na wannę. Śmiałam się w niebogłosy. Lys patrzył na mnie z miną seryjnego mordercy. To dobry moment, by uciec. Wybiegłam z łazienki i znalazłam się w salonie. Lysander mnie nie gonił co było dziwne. Postanowiłam się schować. Tylko gdzie? Już wiem! Schowam się pod łóżkiem w pokoju Lysa. Siedziałam w tej "kryjówce" kiedy do pokoju wszedł Lysander. Pogwizdywał.
  - Jak cię znajdę to będzie z tobą źle - mówił. Próbowałam się powstrzymać od śmiechu, ale nie wychodziło mi to dobrze. Zaczęłam się chichrać tak jak nigdy - Mam cię! - krzykną i spojrzał pod łóżko. No to już po mnie. Wyszłam spod łóżka i zaczęłam błagać o litość, ale to nic nie dało. Rzucił się na mnie, przygniatając i zaczął łaskotać. Do pokoju wszedł Leo. W tedy Lys przestał mnie gilgotać. Mój wybawiciel.
  - Co tu się dzieje? - spytał czarnooki. Gdy pozbierałam się z podłogi pobiegłam schować się za niego.
  - Nic takiego - powiedział z uśmiechem białowłosy.
  - Nie wież mu w ani jedno słowo! - krzyknęłam wychylając się zza Leo - Chce mnie załaskotać na śmierć!
  - Lysanrze Brown - zaczął jego brat - Zostaw Olivię w spokoju - i wyszedł zostawiając mnie na pastwę losu.
  - Hmmm... i co ja mam teraz z tobą zrobić - myślał białowłosy i powoli podchodził do mnie.
  - Jeżeli podejdziesz do mnie o jeszcze jeden krok zacznę krzyczeć.
  - Hhahhhahah. Dobra, dobra już spokój - mówiąc to poniósł ręce w obronnym geście. Potem położył się na łóżko. Dołączyłam do niego. Rozmawialiśmy na mało ważne tematy jak szkoła, zespół. Dowiedziałam się, że Lysander śpiewa, Kastiel gra na gitarze elektrycznej, Armin gra na basie, Jacke gra na perkusji. Powiedział mi też, że pewnego dnia zabierze mnie na próbę. Gadaliśmy bardzo długo. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
                                        * Lysander *
Obudził mnie krzyk Olivii. Była cała zapłakana. Nie wiem co się stało. Przytuliłem ją, bo co innego mogłem zrobić? Zasnęła. Wygląda tak słodko. Jest taka drobna, krucha i niewinna. To co opowiedziała mi w parku mną wstrząsnęło. Wyobrażam sobie co musiała czuć. Wciąż ją przytulałem. Ta dziewczyna zauroczyła mnie. Do pokoju wszedł Leo.
  - Lys chodź muszę ci coś powiedzieć.
  - A nie możesz rano?
  - Nie. Chodź - powiedział podirytowany. Poszedłem z nim do kuchni - Olivia się obudziła? - zapytał.
  - Tak - po co mu to wiedzieć? Kocham brata, ale czasem strasznie mnie denerwuje.
  - Bo widzisz - zaczął monolog - jej brat nie chciał zostawić jej samej, ponieważ śnij jej się śmierć rodziców - a więc dlatego obudziła się zapłakana - W ogóle wiesz, że jej rodzice zginęli w wypadku?
  - Tak. Powiedziała mi o tym dzisiaj. Dobra idę spać - ziewnąłem.
  - A dlaczego śpicie razem? - zapytał z szelmowskim uśmiechem.
  - Bo... yyy - właściwie to dlaczego śpimy razem? - ona zasnęła gdy rozmawialiśmy.
  - Podoba ci się - znów ten uśmiech...
  - Idę spać - oznajmiłem.
  - Uznam tą odpowiedź jako "tak" - powiedział, a ja poszedłem do mojego pokoju, gdzie smacznie spała brązowowłosa. Położyłem się obok niej i przytuliłem ją. W końcu zasnęłem.
                                          *Olivia*
Obudziłam się rano w objęciach białowłosego, który nie spał tylko przyglądał mi się. Zaczęłam się rozciągać i ziewać. On wciąż się na mnie patrzy!
  - Mam coś na twarzy? - spytałam go.
  - Nie, czemu pytasz?
  - Bo się na mnie patrzysz, więc pomyślałam... - nie dał mi dokończyć.
  - Przepraszam - powiedział i wypuścił mnie z objęć - Idziemy na śniadanie?
  - Nieeeeee chce mi się - wyznałam i schowałam się pod kołdrę. Lysander wygramolił się i wyszedł z pokoju. Pewnie poszedł na to śniadanie. Byłam taka śpiąca, więc wyjęłam głowę spod kołdry i zamknęłam oczy. Nie dane mi było iść dalej w kimę, bo ktoś wszedł do pokoju.
  - Wstawaj! - krzykną. Był to Leo - Do szkoły już!
  - Nieeeeeeeeeeee chcęęęęęęęęęę! - i znów byłm pod kołdrą.
  - Leo ja ją obudzę - tym razem powiedział to Lys. Usłyszałam zamykanie się drzwi, a zaraz potem ktoś zaczął mnie gilgotać. Po kilku minutach tortur zapytał:
  -  Śpiochu wstajesz?
  - Nieeeeeee! - krzyknęłam
  - No to gilgotamy dalej - powiedział z entuzjazmem.
  - Dobra, dobra wstaję - stwierdziłam i wyszłam spod kołdry. Zobaczyłam triunfalny uśmiech różnookiego. Poszłam na śniadanie. Zjadłam kilka kanapek. Potem wróciłam po ubrania. Postanowiłam ubrać się w szare rurki i zieloną bluzę, która obowiązkowo musiała być za duża o kilka numerów. Uczesałam włosy.
  - Ola! Musimy wychodzić! - niecierpliwił się Lysander.
  - Już idę! - krzyknęłam. Po chwili stałam obok białowłosego.
  - Trzymajcie! - krzykną Leo i rzucił w nas kanapkami.
  - Dzięki! - powiedziałam równocześnie z Lysem.
Po chwili wyszliśmy z domu. Idąc rozmawialiśmy o nieistotnych tematach. Weszłam jeszcze do spożywczego po żelki. Wychodząc zobaczyłam bezdomnego, który prosił o pieniądze jakiegoś bizmesmena. Przysłuchałam się ich rozmowie:
  - Zbieram na obiad. Mógłby pan dać choć 2 złote.
  - A ja zbieram na rozwód - odparł facet w garniaku.
Zrezygnowany bezdomny odszedł. Podeszłam do niego i dałam mu kanapkę, która była moim drugim śniadaniem. Najwyżej będę głodowała. Podeszłam do zdziwionego Lysandra. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
  - Co? - spytałam.
  - Nic, nic. Tylko dałaś temu bezdomnemu kanapkę. Będziesz głodować w szkole.
  - Jeju, a on głoduje całe tygodnie - powiedziałam.
  - Masz takie dobre serce.
  - Chodźmy już do szkoły - ruszyliśmy w stronę liceum.
  ***
Lekcje minęły jak zawsze, czyli nudno. Byłam strasznie głodna. Właśnie czekałam na Lysndra, który się spóźniał, kiedy podeszli do mnie bliźniacy.
  - Co tu tak stoisz? - spytał Armin
  - Czekam na Lysandra - odparłam, a mój brzuch postanowił się odezwać.
  - Jesteś głodna? - tym razem zapytał Alex.
  - I to bardzo.
  - Trzymaj - niebieskowłosy wyjął z plecaka kanapkę i mi ją dał.
  - Dzięki - powiedziałam i go wyściskałam.
  - Dobra, dobra spokój, bo mnie udusisz.
Usiedliśmy na ławce. Zaczęłam jeść kanapkę. Bracia znów się o coś kłócili. Bardzo chciało mi się z nich śmiać. Potem rozmawiałam z nimi. Alex chciał mnie wyciągnąć dziś na shoping. Powiedziałam, że nie mam czasu, więc on powiedział, że w sobotę wyciągnie mnie z domu siłą. Musiałam się zgodzić na zakupy. Nie lubiłam ich. Po kwadransie ze szkoły wyszedł Lysander.
  - Przepraszam, zgubiłem notatnik i szukałem go - powiedział do mnie.
  - Spoko. Chodźmy już - mój brzuch znów się odezwał.
  - Ja idę do Kstiela. Trzymaj - oznajmił i podał mi klucze od jego mieszkania.
  - Dobra, cześć - pożegnał mnie przytulasem.
Bliźniacy odprowadzili mnie jeszcze kawałek,  a potem poszli do swojego domu. Po kilku minutach byłam w swoim bloku. Otworzyłam drzwi od mieszkania Lysandra i Leo. Nie wiedziałam czy jest czarnowłosy. Zdjęłam buty i płaszcz. Wpadłam do kuchni jak tornado. Wyjęłam z lodówki wędlinę, ser i masło, a z chlebaka chleb. Zrobiłam kilka kanapek, które szybko pochłonęłam. Poszłam do salonu. Wyjęłam z torby mój zeszyt, w którym rysowałam. Nabazgrałam coś, ale po chwili wyrwałam tą kartkę. Miałam pustkę w głowie. Nagle przyszłam mi myśl, by narysować portret Lysandra. Zaczęłam szkicować. Po godzinie rysunek był gotowy. Dlaczego go narysowałam? Sama nie wiedziałam. Ja nawet nie wiem co do niego czuję. Niby przyjaźń, ale czasem chciałabym żeby był kimś więcej. Rozmyślałam na tym dość długo. W końcu postanowiłam zrobić coś, żeby o tym zapomnieć. Włączyłam wieżę. Właśnie leciał jakiś rokowy kawałek. Zaczęłam ślizgać się po panelach w skarpetkach. Kilka razy wylądowałam tyłkiem na ziemi, ale tylko się z siebie śmiałam. Gdy po raz kolejny zapoznawałam tyłek z podłogą zobaczyłam Lysandra, który opierał się o framugę drzwi. Nagle poczułam jak się czerwienię.
  - Tyłek nie boli? - spytał tłumiąc w sobie śmiech.
  - Długo tu jesteś? - postanowiłam nie odpowiadać na jego pytanie.
  - Od jakiś piętnastu minut, ale nie chciałem przerywać twojej zabawy - odparł i usiadł na kanapie. O nie! Na stoliku leżał mój szkicownik i to jeszcze otwarty na nowym dziele. Spojrzał na zeszyt, a potem na mnie. Czułam, że robię się bardziej czerwieńsza - Pięknie rysujesz. Mógłbym zobaczyć? - spytał pokazując na mój zeszyt. Nie lubiłam jak ktoś ogląda moje obrazki. Szybko rzuciłam się na zeszyt i przycisnęłam go do piersi.
  - No.. yyy... Nikomu go nie pokazywałam, bo nie lubię gdy ktoś patrzy na moje bazgroły.
  - Rozumiem. Ja też nikomu nie pokazuję mojego notatnika - oznajmnił i poklepał swoją kieszeń, w której jak sądzę jest notatnik. Zamyślił się na chwilę, a potem powiedział - Ja pokażę ci swój notatnik, a ty mi twój rysownik.
  - Dobra - podałam mu mój zeszyt, a on dał mi swój notatnik. Czytałam jego wiersze z fascynacją. On miał prawdziwy talent do pisania. Opisywał swoje emocje. Przeleciałam kilka kartek wzrokiem i zobaczyłam niedokończony wiesz.
  - Ale ty pięknie piszesz - powiedziałam odrywając wzrok od zeszytu białowłosego.
  - A ty pięknie rysujesz - przyznał. Potem wymieniliśmy się zeszytami. Schowałam swój do torby.
    ***
Dziś wracał Przemek. Gdy rozmawiałam z nim przez telefon powiedział, że ma jakąś niespodziankę. W nocy nie mogłam zasnąć. Wyjechałam po brata razem z białowłosym. Gdy tylko go zobaczyłam podbiegłam do niego i wyściskałam.
  - Dobra, spokój! - krzykną, a ja go puściłam.
  - Wiesz jak się za tobą stęskniłam? A tak w ogóle co u babci?
  - Babcia czuję się dobrze. Postanowiła zrobić nam prezent i kupiła nam dom.
  - Co?! To znaczy, że się przeprowadzamy?! - nie chciałam się przeprowadzić. Tutaj nikt mnie nie wyśmiewał i wszyscy akceptowali mnie taką jaką jestem.
  - Tak. Przeprowadzamy się ulicę dalej od naszego bloku.
  - Naprawdę? - kamień spadł mi z serca.
  - Tak.

11 komentarzy:

  1. Świetna notka. Jestem ciekawa kiedy sobie wyznają miłość :D mam nadzieje że szybko i będą mieli wiele przygód ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam, przeczytałam *nuci*
    Rozdział super fajowski. Kocham, kocham, kocham. Jestem za tym, aby Lys wreszcie wyznał tą miłość, a jak nie to go znajdę i zatukę, a ciebie przy okazji xD
    A tak wgl. to zapraszam na mój nowy blog :3

    http://not-everything-is-so-easy.blogspot.com/

    Mam nadzieję, że wejdziesz i skomentujesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Uooo, ale cudeńko :D Serio, dlaczego weszłam na twojego bloga dopiero teraz?! Durna ja... xD
    Przestraszyłam się, jak Przemek powiedział, że się przeprowadzają, ale całe szczęście tylko ulicę dalej. =D
    Słodkie te sceny z Lysem, poważnie normalnie mogłabym to czytać i czytać ;)
    Kiedy next? Bo już przez sześć dni nic nowego nie dodałaś, a ja po prostu nie mogę się doczekać =)
    A takie pytanie: To za ile zechciałabyś mi sprzedać tego snickersa? Nadgryziony, mmm... - tak wiem, jestem nienormalna... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. next będzie dziś lub jutro XD
      snikersa sprzedam za 34.99 zł, bo wiesz nadgryziony to drogie rzeczy som

      Usuń
    2. Dzisiajjj, proszęęęę! ;D
      Kurde, muszę zacząć zbierać, bo jak na razie to mnie nie stać xD

      Usuń
    3. Jak chcesz Aga, to Ci mogę trochę kasy pożyczyć :p

      Usuń
    4. Dobra! Po koleżeńsku spuszczę cenę do 14.99zł
      i dodam dziś rysunek, a z rozdziałem nie wiem :/

      Usuń
    5. Ooo, Marcela, dzienkoje! Kupimy na współę! xD (bo na 14.99 też mnie nie stać ;p)
      Nie znęcaj się nad nami, dodaj dzisiaj rozdział, wiem, że dasz radę, wierzę w ciebie i jestem z tobą xD
      Dobra, a teraz na poważnie, to ogarniam, że możesz nie mieć czasu i rozumiem, poczekamy ;D
      I u mnie jest kolejny rozdział =)

      Usuń
    6. Nie to, że nie mam czasu tylko nie chce mi się (rozdział mam na karce i trzeba go przepisać na kompa, durnie to brzmi XD) ale już zaczęłam i za dwie lub dwie i pół godziny powinien być ( o ile mój net na to pozwoli, bo miałam dodać rysunek, ale coś mi się tnie i czekam, aż się załaduje)

      Usuń
    7. Supcio! To czekam z niecierpliwością! :D (na rozdział i na rysunek ;p)

      Usuń