Obudziłam
się i zobaczyłam, że Lysa nie ma obok mnie. Bolała mnie głowa. Zeszłam na dół.
Tam byli bracia. Powiedziałam im, że idę się przejść i szybko wyszłam z bloku.
Wolno spacerowałam po mieście. Czasem przeskakiwałam nad kałużami. W nocy chyba
padał deszcz. Zaczęłam się zastanawiać nad marną egzystencją ludzkości. Bo niby
co maże taki człowiek? Niby ludzie są najbardziej inteligentnymi tworami Boga,
a może są mądrzejsze stworzenia tylko tego nie ujawniają i zbierają siły, by
wytępić ludzkość? Ludzie są dziwni… Na przykład mój brat. Kocha mnie, a może
tylko udaję? Mniejsza. Kocha mnie, a jednak mnie uderzył. Rozalia. Najlepsza
koleżanka, ale gdy spojrzę na Leo chce mnie zabić, chociaż wie, że nigdy bym
jej go nie odebrała. Kastiel. Najdziwniejszy człowiek jakiego do tej pory
poznałam. Wiecznie jest zły. Można powiedzieć, że nakłada beznamiętną maskę. Ma
wszystko i wszystkich gdzieś, ale tylko to udaje. Naprawdę zależy mu na
przyjaciołach. Gdy pozna się go bliżej staję się być miły, ale nie za bardzo,
bo to popsuło by jego wizerunek „bad boy’a”. A jednak zakochał się w szarej
myszce. Violetta jest właśnie tą szarą
myszką. Mało mówi i jest zamknięta w sobie. Właściwie to prawie nic o niej nie
wiem chociaż przyjaźnimy się. Tak rozmyślając nad ludzkim żywotem wpadłam na
kogoś.
- Przepraszam… -
wybełkotałam. No fajnie mam mokre spodnie.
- Nic nie szkodzi – usłyszałam przyjemny męski głos -
Właściwie to moja wina. Zamyśliłem się – tłumaczył. Nie wiedziała jak ten ktoś
wygląda, bo wciąż przyglądałam się mokrej plamie na nogawce, więc odniosłam mój
wzrok i zaszczyciłam tego oto osobnika moim spojrzeniem. Był to brunet o
zielonych oczach. Chyba miał tyle lat co ja. Uśmiechał się do mnie. Ubrany był w biały
podkoszulek opinający jego mięśnie, spodnie moro i glany. Glany? Drugi Kastiel? A nie zimno ci? – Halo! – pomachał mi ręką przed oczami
- Żyjesz?
- Tak – powiedziałam od niechcenia i chciałam już odejść,
ale zatrzymał mnie ten koleś – Możesz mnie puścić?
- Tak – puścił moje ramię – nie przedstawiłem się. Mam na
imię Kentin – uśmiechną się.
- Olivia – uścisnęliśmy dłonie.
- Coś ty taka smutna – nagle spytał.
- Ehhh… nie ma to jak wyżalić się obcej osobie –
westchnęłam.
- No właśnie nie znam cię, więc nie będę cię oceniał. No już
powiedz wujkowi Kentinowi co ci na serduchu leży – uśmiechną się. Zaśmiałam się
– Ooo, widzę, że się śmieje! To dobry znak! – usiedliśmy na ławkę, a ja wyżaliłam
się ze wszystkich swoich problemów. On nic nie mówił tylko słuchał i nie
przerywał mi. Na koniec powiedział:
- Brat po prostu jest o ciebie zazdrosny i boi się, że ten
Lysander cię zrani. Uderzył cię przez przypływ emocji. Powiedziałaś mu, że
sobie nie radzi. To go rozzłościło. Radzę ci do niego pójść i porozmawiać –
słuchałam go z podziwem.
- Wow! Nadajesz się na psychologa! Masz rację, muszę z nim
porozmawiać.
- No! Cieszę się, że pomogłem! Dasz się wyrwać na ciacho? –
zapytał z uśmiechem pięciolatka.
- Jasne! – poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Nie przejmowałam się tym, że nie poszłam do
liceum. Miło mi się rozmawiało z zielonookim. Kiedy poprosił o mój numer
telefonu wyjęłam komórkę i zobaczyłam, że mam mnóstwo powiadomień. No tak
wyciszyłam i wyłączyłam wibracje w telefonie. 23 nieodebrane połączenia od
„baciszek <3” ze wczoraj. Tak żałuj za swoje zachowanie. 19 nieodebranych
połączeń od „Lysio” z dzisiaj. Pewnie się o mnie martwił. W końcu nie było mnie
kilka dobrych godzin i nie przyszłam na lekcje. 10 nieodebranych połączeń od
„Roza” także z dzisiaj. 36 nieodebranych połączeń od „Alex” z dzisiaj. On ma
ADHD czy co? 34 sms’y od „Alex”. On ma ADHD. Podałam numer brunetowi, a on
podał mi swój.
- Do jakiego liceum chodzisz? – spytałam siorbiąc swój napój.
- Tydzień temu się tu przeprowadziłem i właściwie to
zapisałem się do „Słodkiego Amorisa” – odpowiedział.
- Ja też tam uczęszczam – odparłam uradowana.
- Słuchaj ja już muszę spadać – oznajmił – Do zobaczenia w
szkole – zapłacił za nas oboje i wyszedł z kawiarni. Poszłam do parku i
usiadłam na ławce. Wyjęłam telefon i zaczęłam czytać sms’y od Alexe. Pisał w
nich, że się wszyscy o mnie martwią, gdzie jestem i żebym się w końcu odezwała.
Poczekam tu na Lysa i Rozę, która na pewno po szkole będzie tędy szła razem z
białowłosym do Leo. Odpisałam niebieskowłosemu, że żyję. Przesiedziałam w parku
kilka godzin. Trochę zmarzłam, ale nie zamierzałam wracać do domu.
- Olivia! – podbiegła do mnie Roza i uściskała – Całe
szczęście, że nic ci nie jest! Wiesz jak się ucieszyłam gdy Alex krzyknął na
całą szkołę, że żyjesz?
- A co by było mi być? Na całą szkołę? – spytałam.
- Nie wiem… mogli cię zgwałcić – zaśmiała się. Jakby był to
temat do żartów – Tak, Alex głośno krzyczy – ktoś podszedł do nas. Był to
Lysander.
- Lysiu! – krzyknęła złotooka – Nikt jej nie zgwałcił! – Lys
uderzył się ręką w czoło. Po czym podszedł do mnie i pocałował – Um… no to ja
już pójdę! – i nie było jej widać. Białowłosy usiadł obok mnie i się do mnie
przytulił.
- Martwiłem się – wyszeptał mi we włosy.
- Nie potrzebie – odparłam – Jestem dużą dziewczynką –
zapewniałam. Cicho się zaśmiał.
- Ale to nie zmienia faktu, że nie mogę się o ciebie bać –
uśmiechnęłam się - A tak swoją drogą gdzie byłaś? – zapytał
zaciekawiony. I co ja mu teraz powiem?! „wpadłam na chłopaka, któremu się
wyżaliłam ze swoich problemów, a on dał mi dobrą radę. Potem poszliśmy do
kawiarni i jedliśmy ciacho”. To absurdalne. Wszyscy chłopcy są zazdrośni, a
szczególnie jeżeli chodzi o jego dziewczynę. Na pewno się zdenerwuje, ale swoją
drogą on nie lubi jak się go okłamuje. I co teraz?! Lysander zmarszczył nos –
Jest coś o czym powinienem wiedzieć? – jego głos był chłodny.
- Ehhh… nie będę cię okłamywała, bo to i tak nic nie da…
Więc spacerowałam ulicą i wpadłam na chłopaka. Wyżaliłam mu się z moich
problemów, a on dał mi dobrą radę. Potem poszliśmy do kawiarni na ciastko –
wyjaśniłam na dwóch wdechach. Chłopak nic nie mówił przez chwilę.
- Cieszę się, że jesteś szczera względem mnie – pocałował
mnie – Teraz chodźmy. Na pewno Leo się niecierpliwi… - i poszliśmy w kierunku
domu braci.
***
W końcu nadszedł czas, by porozmawiać z bratem. Leo już podjeżdżał pod mój dom. Wysiadłam z
samochodu i powiedziałam czarnookiemu, żeby jechał do domu. Zgodził się z
niechęcią. Odjechał. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Ostatnio nie wzięłam
kluczy ze sobą. Otworzyła mi jakaś dziewczyna. Co?! Już sobie dziwki
sprowadza?! Dziewczyna miała brązowe włosy i oczy tego samego koloru. Była ode
mnie wyższa o dziesięć centymetrów. Ubrana była w koszulę i zwykłe, czarne
rurki. W sumie to nie wyglądała jak dziwka, ale tylko takie zdanie miałam na
temat dziewczyny mojego brata. O ile jest jego dziewczyną. Jeżeli nie to
zwracam honor. Weszłam do domu. Przecież to mój dom. Z salonu wyszedł
Przemek. Podszedł do mnie i chciał
przytulić, ale ja się odsunęłam od niego o krok. Zdziwił się i powiedział:
- Przepraszam za tamto, ale…
- był zakłopotany.
- Nie tłumacz się, wybaczam
ci, wiem, że to jest też trochę moja wina – przytuliłam go – Kto to jest? –
spytałam pokazując na dziewczyną stojącą za nami.
- To jest Aleksandra –
brązowowłosa podeszłą do Przemka, a ten ją objął – Jest moją dziewczyną – lekko
ją pocałował w usta. No super jak ktoś będzie mówił do mnie i do niej „Ola” to
się zabiję.
- A spoko! Ty możesz mieć
dziewczynę, ale ja chłopak to nie mogę mieć?! – zburzyłam się.
- Jeżeli o to chodzi…
Przemyślałem sobie wszystko i uznałem, że Lysnder jest odpowiednim chłopakiem
dla ciebie – no w końcu to zrozumiałeś!
- No, cwelu w końcu to
pojąłeś – poklepałam go lekko po policzku. Poszłam na górę. Słyszałam jeszcze
jego głos, który mówił, żebym nie nazywała go cwelem. Jasne chciałbyś. To, że
ci wybaczyłam nie znaczy, że nie jestem na ciebie zła.
***
Następnego dnia wstałam, umyłam się, zjadłam
śniadanie i wyszłam z domu. Poczłapałam do liceum. Po drodze wstąpiłam do
sklepu po jakieś żarełko. Szłam jedząc
pysznego pączka z lukrem, kiedy skoczył na mnie pies. Jakie bydle!
- Jesteś z siebie
zadowolony? – powiedziałam gdy zorientowałam się, że pies wytrącił mi z ręki
pączka. Bydle skuliło ogon i podeszło do jedzenia leżącego na ziemi.
- Demon, ty tłusty bydlaku!
– usłyszałam głos dyszącego Kastiela. Miał smycz w ręce i był spocony.
- To twój pies? – spytałam
pokazując na bydlaka żrącego mojego pączka.
- Nie, żony wujka sąsiada
siostry – odpowiedział ironicznie.
- Wisisz mi kasę za pączka…
- oznajmiłam. Chciałam odejść, ale pies zwany Demon skoczył na mnie prawie
przewracając. Spojrzał na mnie oczami zbitego szczeniaka – No co bydlaku? –
pogłaskałam go po głowie – Nie mam już nic do jedzenia. Co twój pan cię nie
karmi? – Kastiel prychnął.
- On je prawie tyle co ty.
Myślę, że się dogadacie – dodał.
- Mówisz, że jestem gruba?
- Tak – odparł.
- Lepiej uciekaj w innym
przypadku zginiesz marnie – powiedziałam spokojnie.
- Ty mnie zabijesz? – zaczął
się śmiać – Nie boję się ciebie!
- To zaraz się
przelękniesz… - powoli do niego podchodziłam
– Masz trzy sekundy by uciec. Raz… - chłopak nie ruszył się nawet o milimetr –
Dwa… - mina seryjnego zabójcy. Nawet jego pies zaczął na niego warczeć.
- I ty Brutusie przeciwko
mnie? – spytał patrząc na psa. Pobiegł.
- Trzy! – krzyknęłam i zaczęłam
go gonić. Naprawdę szybko biegał, ale ja szybciej. Prawie go dogoniłam. On
nagle przeskoczył przez ogrodzenie parku. Było duże, a Kastiel nie był niski
tak jak ja więc przeskoczył je bez problemu. Mi
zajęło to trochę czasu. W końcu gdy przez nie przeszłam zobaczyłam
czerwonowłosego, który się śmiał. Podeszłam do niego dysząc.
- I co ci tak śmieszno? –
spytałam.
- No, no widzę, że nie jest
z ciebie taka ofiara losu jak myślałem – przestał się śmiać – Demon!
- Pamiętaj, że wisisz mi
pączka – przypomniałam. Uśmiechną się cynicznie.
- Po szkole widzimy się w
kawiarni – powiedział i odszedł. Ja udałam się w kierunku liceum.
***
Lekcje minęły szybko.
Na godzinie wychowawczej rozmawialiśmy na temat ferii zimowych, o
których kompletnie zapomniałam. Zapytana gdzie się wybieram w tym okresie odpowiedziałam, że nigdzie. Rozalia
powiedziała, że wybiera się ze swoim chłopakiem Leo i jego bratem Lysandrem do
ich rodziców na tydzień. Ej, nie no! Ja przecież jestem dziewczyną białowłosego
i nie zostałam zaproszona! O nie, foch forever z przytupem i melodyjką! Wyszłam z budynku i przypomniało mi się, że Kastiel
wisi mi pączka. Dziś nie było go w szkole. Pewnie wagarował. Już miałam iść w
kierunku kawiarni w pobliżu liceum kiedy ktoś mnie złapał za ramię.
- Hej Olcia – była to Roza.
- Cześć… - odparłam.
- Wiesz, że jadę z Leo i
Lysem do ich rodziców w ferie? – przytaknęłam – No więc chciała cię zapytać czy
pojedziesz z nami?
- Dlaczego ty mnie o to
pytasz? Czy nie powinien tego zrobić Lysander?
- No tak, ale on mnie
poprosił o to, żebym cię zaprosiła. Wiesz nieśmiały jest chłopak – ostatnie
zdanie powiedziała strasznie cicho.
- Dobra niech będzie –
westchnęłam – pojadę z wami.
Odeszłam. Poszłam do kawiarni gdzie czekał chłopak. Spędziłam z nim miłe popołudnie. Wróciłam do
domu. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. „Lysio”. Odebrałam.
Ja: Cześć! Stało się coś?
Lys: Hej Śpiochu! Roza ci
zaproponowała żebyś pojechała z
nami do moich rodziców?
Ja: Tak. A co?
Lys: Mówiłem jej że ja cię
zaproszę, a ta wraz swoje.
Ja: Nic nie szkodzi! Z
miłą chęcią pojadę z wami.
Lys: Naprawdę? No więc do
zobaczenia jutro w szkole!
No i rozłączył się. Potem Przemek zawołał mnie na
jakiś film. Od czasu kiedy mnie uderzył jest dla mnie bardzo miły. Zdążyłam już
całkiem mu wybaczyć. Dostałam sms’a od Kentina. Pytał w nim czy pogodziłam się
z bratem. Odpisałam mu, że tak. Zaproponował wypad na miasto w sobotę. Oczywiście
zgodziłam się. Popisałam z nim jeszcze chwilę. Potem oglądałam film i poszłam spać,
bo byłam padnięta.
Dobra ten rozdział to jest nudny i jest w nim mało akcji. Dodałam rozdział, bo mam taką wenę, że normalnie nie mogę się oderwać od pisania :) cieszycie się co nie? XD a i tak w ogóle może barakować gdzieniegdzie przecinków i mogą być błędy, bo rozdział niesprawdzany (nie chciało mi się. leń ze mnie XD)
Nie tylko z ciebie jest leń ze mnie też. Sprawdzanie błędów jest nudne i tyle :D notka super ciesze się że olcia pogodził się z bratem ale moim zdaniem za szybko to zrobiła ja bym się na niego gniewała tak z pół roku a co niech się stara :p pozdrawiam i czekam na next :D
OdpowiedzUsuńDzięki, że przynajmniej ty poprawiłaś mi humor :)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście wspaniały. Normalnie nie wiesz jak się ciesze, że wena cię rozpiera. Niestety ja nie mam siły myśleć :(
Ale nie o mnie gadamy. Wracając do rozdziałku, to superaśny. Chwała ci Moris ( xD ). Jakby mnie brat uderzył, to byłby FOCH FOREVER WYPCHAJ SIĘ PAJACU!
Szkoda tylko, że ja nie mam brata.
No dobra. Do kiedy next? xd
moi bracia (młodsi jest ich 2) tak po ryju dostają jak mnie zdenerwują (czyli codziennie) no i wybaczają mi po 2-3 minutach XD
Usuńnext prawdopodobnie (jeżeli mnie wena nie opuści) jutro lub po jutrze ;3
No ja nie mam braci, więc wyżywam się na mojej klasie xD
Usuńszczęściara XD też bym chciała nie mieć braci ;3
UsuńJa mam :'( Młodszego o rok, ale tak wkurzającego, że oddałabym wszystko, bym go nie miała... Bez kitu Marcela, szczęściara z ciebie xD
UsuńJa w ogóle nie mam rodzeństwa xD
UsuńChociaż szczerze, to wam zazdroszczę. Chciałabym mieć brata. Najlepiej starszego. Chciałabym, żeby ktoś mnie powkurzał i miała komu strzelać cięte riposty ( i suchary ) xD
O, a tak wgl. to znalazłam nowego sucharka :
One direction to pedały jeden wielki drugi mały xD
a ja mam dwóch!
Usuńjeden ma 5 lat, a drugi 7!
wyobrażacie to sobie?!
zwariować idzie!
dlatego odzywam się do nich kiedy muszę, albo jak mam do nich jakiś interes ;)
No Marcela, nowy sucharek ;D Nie zrozumiałam... xD (jestem tępa, dlatego)
UsuńMogę cię zapewnić, że jeślibyś miała brata, to byłabyś wykończona. Mój brat ma wstrętny charakter, ciągle mnie wkurza i za to właśnie często staje się ofiarą moich ataków. Jak zasłuży, to potrafię tak mu dołożyć... xD Nie, nie znęcam się nad bratem, no co wy xD
kurwa pisałam rozdział i taką wenę miałam i przyjechali goście (spóźnieni) no i lapka trza było wyłączyć! dlaczego nie mogą przyjechać razem jednego dnia i dać mi spokój!
UsuńMarcela nie obrażaj pedałów łandajrekszony są gorsi!
No wiem xD
UsuńTego sucharka akurat znalazłam :p Po za tym chcę na kimś wyżyć, prawda? Niby powinnam się na moim rowerze wyżyć, ale na czym ja potem będę jeździć...:(
No super po prostu ;D Jasne, że się cieszymy, że dodałaś. Jakże by inaczej? xD
OdpowiedzUsuńOstatnio też tak miałam, że nie mogłam oderwać się od pisania. Chyba akurat w Wigilię, bo przez dwa dni napisałam trzy rozdziały, a czwarty kończyłam :)
Też uważam, że Olivia za szybko wybaczyła Przemkowi. Niech by się namęczył i postarał. No ale trudno, może to i lepiej =D
Ja również jestem potwornym leniem, nigdy nic mi się nie chce xD
PS: Mam ostatnio mega faze na twoje rybki (te na dole). Jak wpadam i czytam, to zawsze siedzę i ganiam je w każdą stronę xD Jestem psychiczna, ale co poradzę? To takie ciekawe zajęcie ;D
mam to samo z tymi rybkami! piona!
Usuńnie nie jesteśmy psychiczne! co ty za farmazony gadasz XD
Piąteczka! ;D
UsuńNo bez kitu, co ja wygaduję? Nie, my nie jesteśmy psychiczne. Tak, my jesteśmy normalne, yhm xD
no bo jesteśmy! ;]
Usuńno jak bym była nienormalna to... no ten... robiłabym nienormalnie rzeczy co nie? a ja nic takiego nie robię tylko ganiam rybki
dobra to brzmi nienormalnie
po moim długim przemyśleniu stwierdzam iż, gdyż jesteśmy nienormalne XD
No ale na serio, kto mi zabroni ganiać rybki? ;D to takie fascynuhące
UsuńPS: foch :c przesiadam sie zaraz na kompa, bo jestem na telefonie i nie ma moich ukochanych :( *wnerw* Dlaczego ja?! :O -----> to właśnie świadczy o mojej normalności inaczej xD
odpowiem ci na pytanie Dlaczego ja?! Bo trudne sprawy
Usuńha ha ha ha ha ha ha ale mam zaciesz z tego tekstu, aż się popłakałam ze śmiechu
to jest wolny kraj możesz ganiać rybki do woli XD
Też tak macie? Ja najbardziej uwielbiam je karmić xD
UsuńNo dokładnie Marcela! Ja też je zawsze karmię! xD
UsuńA tak poza tym, to jest strasznie wkurzające. Pływają za tobą jak jakieś nienormalne, ale mimo to koffam je! xD
PS: Muszę je "wyhodować" u siebie, więc zaraz u mnie też będą :p
miłego hodowania ;3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo heeeeeej ;D
OdpowiedzUsuńTo kiedy dodasz rozdział? Mam propozycję, em... *myśl, myśl, myśl*Ale to później. Dobra, dodasz dzisiaj dwa rozdziałki? xD
Ploooosię... :D
EWA!
OdpowiedzUsuńMasz dodać next, bo jak nie to...nie dodam rozdziałku, który jest już gotowy. A jak ja nie dodam, to Aga też więc się pośpiesz!
Tak, to szantaż xD
Tak, tak, potwierdzam. Ja też już mam gotowy, a nawet dwa. Też nie dodam, więc wiesz, lepiej się spinaj i pisz, pisz. xD
UsuńWłaśnie!
UsuńEj, a wam się wgl. podoba ten nowy blog? Bo ja za bardzo nie wyrabiam :(
Jak śmiesz pytać się mnie, czy podoba mi się Twój blog?! To raczej oczywiste, co ty sobie myślisz?! xD
UsuńA tak po ogarnięciu, to jasne, że się podoba :D Ari ma superciekawą przeszłość i zapowiada się naprawdę nieźle =] A jakbyś nie wierzyła, to se spójrz na wyświetlenia. 371 w tym momencie - to naprawdę dobrze ;)
sorcia, ale mam problemy z netem ;[
OdpowiedzUsuńrozdział prawdopodobnie będzie wieczorem, gdy internet złapie tak zwaną fazę ;c
ale nie smutajta bo będą 2 rozdziały! XD
dodajcie rozdziały, bo mój net jest zjebany proszę! proszę!
a tak wg to dodawałam rozdziały codziennie! teraz wasz kolej
no bo się fochnę!
Jupiii!!! Tak, tak, tak! Ua ua ua ua! *tańczę taniec zwycięstwa*
UsuńDwa rozdziały u cb, rozdział u Marceli, już nie mogę doczekać się wieczora ;D
Ale ej, ej, ej. Ja też wcześniej dodawałam często. Tak jak mówiłam, dodam jutro, jako prezencik sylwestrowy :D Tylko że nie wiem czy warto wyczekiwać, bo mi się nie udał... :c
Super :3
OdpowiedzUsuń- To twój pies? –
OdpowiedzUsuń- Nie, żony wujka sąsiada siostry
Naprawdę rozbroiło mnie to :D