Obudziło mnie walenie do drzwi. Przemek błagam otwórz! Walenie nie ustępowało. Czyli, że Przemek jest w restauracji. Kurwa! Zchodzę po schodach zaspana, a to zawsze źle się kończy. Tym razem też. Właśnie leżę na podłodze. Tak, spadłam. To są schody szatana! Otwieram drzwi. I kogo widzę?! Kastiela.
- Co chcesz? - spytałam bez ogródek.
- Bo ja się zakochałem... - wyznał i wepchał się do mojego domu. Podkreślam MOJEGO!
- I co mam zrobić z tą informacją?
- No, bo to Violetta... - przejdźże do konkretów i daj mi spać!
- Aha i dalej nie wiem w czym problem.
- Porozmawiaj z nią! Ona pewnie myśli, że mam ją gdzieś...
- A zaprosiłeś ją chociaż na bal?
- Nie.
- No to na chuj czekasz?! Ruszaj dupę i ją zaproś! - zaczęłam go wypychać z MOJEGO domu.
- A tak w ogóle Lysander cię zaprosił? - spytał.
- Może... - i już był za drzwiami. Postanowiłam być dobrą koleżanką i porozmawiać z Violką. Zobaczyłam na zegarek. 6:55. Posrało go całkowicie... Ech miłość... I tak już nie zasnę. Zrobiłam śniadanie. Płatkiiiii!!! Mniam! Walnęłam się na kanapę. Wzięłam ze sobą pudełko kiełbasek i ogórki kiszone. Mniam!!! Oglądałam telewizję jakieś cztery godzinki. Patrzę na zegarek 10:30. Dobra dzwonię do Violi. Trzeba pomóc chłopakowi... Wybieram numer. Jeden sygnał... drugi... trzeci... odebrała.
- Halo - powiedziała fioletowłosa.
- No heja Violetkaaaaaa... - specjalnie przeciągnęłam ostaniął literkę.
- Masz konkretną sprawę czy tak dzwonisz? - uuuu przeszła do konkretów...
- Dzwonię, żeby zapytać się z kim idziesz na bal.
- N-nno - jąkała się - I-i-idę z Kas-stielem. Za-zaprosił mnie dz-dziś.
- Aha - uśmiechnęłam się - Wpadniesz do mnie przed balem przygotować się?
- Spoko. A ty z kim idziesz? - zapytała. O nie! Ona podobno kocha się w Lysandrze. O kurwa, a żem się wpakowała.
- No... ten... no z Lysandrem. Dobra kończę! Do zobaczenia! Napiszę Rozie, żeby zajechała po ciebie! - i rozłączyłam się.
Napisałam do Rozy. Oglądałam tv i zasnęłam z parówką w ręce. ( bez skojarzeń XD) Obudził mnie... tak jakby... blask? Jakby ktoś robił zdjęcie telefonem. Otworzyłam oczy. Nade mną stała Roza z... o kurwa, telefonem... zrobiła mi zdjęcie. Jestem całą poczochrana... mam parówkę w ręcę i ogórka kiszonego w buzi. Osz w dupę węża...
- C-co ty zrobiłaś - powiedziałam zaspana.
- Nic - odparła z uśmiechem. Ja i tak usunę to zdjęcie.
- Okej - będę udawała, że nic nie wiem - Która godzina?
- Czternasta.
- Przecież do 19:00 jest jeszcze kupę czasu.
- Nie prawda! - zdenerwowała się białowłosa - I tak mamy opóźnienie.
Chwilę potem zaczęłyśmy się przygotowywać. Po kilku godzinach miałyśmy zrobiony makijaż i fryzury. Rozalia miała koczka, z którego wychodziły kosmyki włosów, ale to dodawało tej fryzurze uroku. Ja miałam pokręcone włosy. Nie chciałam, żeby bardzo było widać bliznę. Violetta miała kokardkę zrobioną z włosów na czubku głowy. Makijaż był raczej zwyczajny. W końcu nadszedł czas na sukienki. Suknia białowłosej była beżowa, a sukienka Violki jasno różowa. Obie były długie aż do ziemi. Tylko ja będę na ciemno? Godzina 18:30. Poszłam do kuchni coś zjeść. Kanapka! Mniam! Wróciłam do dziewczyn.
- Nie jedz! Zmyjesz szminkę! - krzyknęła Roza.
- Jestem głodna - wzięłam gryza kanapki.
- Czy ty nie możesz przeżyć kilku godzin bez jedzenia? - spytała oburzona - Jak chcesz się podobać Lysandrowi z rozmazaną szminką - kanapka stanęła mi w przełyku.
- Lysander jest moim kolegą - powiedziałam gdy połknęłam chleb.
- Każda tak mówi... - dodała Violetta.
- I ty przeciwko mnie? - oburzyłam się. Dziewczyny zaśmiały się. Później rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Rozalia chciała mnie zabić za to, że zmazałam tą szminkę. Nawet nie wiedzieliśmy kiedy do drzwi zapukali chłopcy. Kastiel i Lysander byli w smokingach. Nie powiem Lysek wygląda uroczo, a Kastiel tak nietypowo. Czerwonowłosy podszedł do Violi, której twarz miała kolor jego włosów, a Lys podszedł do mnie. Dał mi bukiecik, który zakłada się na rękę. (nie wiem jak to się fachowo zwie) Był piękny. Czułam, że moje policzki nabierają czerwonego koloru.
- Dzięki - powiedziałam i pocałowałam białowłosego w policzek.
- Idziemy? - spytał zniecierpliwiony Kastiel. I wszyscy wyszliśmy z domu. Zimnoooo. Na szczęście mamy samochód. Ja z dziewczynami usiadłyśmy z tyłu, a chłopaki z przodu. Prowadzi Kastiel. Tak! Szybka jazda! Ruszyliśmy. W kilka minut byliśmy pod liceum. Wysiadłam z samochodu i weszłam do sali gimnastycznej. Było naprawdę pięknie. Na ścianach były sztuczne płatki śniegu, posypane brokatem. Jest ciemno i tylko słabe światła oświetlają to miejsce. Wszyscy udaliśmy się do stołu z przekąskami. Były tam najróżniejsze słodycze i owoce. Roza popatrzyła na to wszystko z obrzydzeniem, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
- Jeżeli zjesz cokolwiek z tego stołu to cię zatłukę... - ostrzegła mnie Rozalia. Chłopaki dziwnie się na mnie popatrzyli, a ja wzruszyłam ramionami. W sumie to nie byłam głodna. Na scenę, na której jest DJ, wszedł Nataniel. Zaczął coś gadać, ale kto by go słuchał? Gdy skończył na parkiet wyszły pary.
- Zatańczymy? - spytał Lysander.
- T-tak - odpowiedziałam i zostałam pociągnięta na parkiet. Nie tańczę zbyt dobrze. Usłyszałam muzykę. Wolny kawałek. Położyłam ręce na karku Lysa, a on złapał mnie za biodra i lekko przyciągnął do siebie. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Nie powiem było nawet przyjemnie. Piosenka skończyła się, a ja zabrałam ręce z Lysandra. Potem jeszcze trochę potańczyliśmy. Po godzinie zachciało mi się pić. Podeszłam do stołu z przekąskami gdzie była Roza i jadła wszystko co wpadło w jej ręce.
- I ja miałam nie jeść - zwróciłam się do niej.
- Nudzę się - odparła - Leo nie mógł przyjść. A jak tam tańce z Lysiem?
- Dobrze...? - powiedziałam i wzięłam kubek z colą. Wypiłam wszystko i zaciągnęłam ją na parkiet. Zaczęłam z nią tańczyć i wygłupiać się. Potem znów był wolny kawałek. Lys poprosił mnie do tańca. Grzecznie przeprosiłam Rozę i poszłam tańczyć z białowłosym.
- Odbijamy - usłyszałam... ten głos. O nie! Co robi tu Dake! Siłą oderwał mnie od różnookiego i pocałował - No hej kochanie! - Lys się wkurzył i wyszedł z liceum.
- Dake! Co ty ty robisz?! Zejdź mi z oczu! - zaczęłam krzyczeć.
- Ale przecież my się kochamy!
- Dake wbij to sobie to tej pustej głowy, że ja cię nigdy nie kochałam, nie kocham i nie pokocham!
- Zobaczymy - powiedział i chciał mnie pocałować. Wtedy strzeliłam go w twarz.
- Nigdy więcej mnie nie całuj! - wybiegłam ze szkoły w poszukiwaniu Lysandra. Był na dziedzińcu i... palił papierosa! Chciałam do niego podejść i wszystko wytłumaczyć, że ja nie kocham Dakea, i że przez niego straciłam przyjaciółkę, ale ktoś mnie złapał i zaczął ciągnąć w kierunku sali B. Chciałam krzyczeć, lecz nie mogłam, bo miałam zatkał buzię. W końcu ten "ktoś" mnie puścił. Był to Dake. Co on znów chce?!
- Czego? - spytałam lekko zirytowana.
- Nigdy nie mów nigdy - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać. O co mu chodzi? Pocałował mnie. Chciałam uciec, ale on złapał mnie. Usiadł na krześle, a mnie posadził na swoich kolanach. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Dlaczego kobiety są takie bezbronne? Zawsze muszą polegać na mężczyźnie. Wkońcu zaczęłam rozumieć feministki. Kiedy zaczął całować moją szyję zaczęłam krzyczeć. Ale chyba na marne. Znów całował moje usta. Wpychał mi język do gardła. To było ohydne. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Ktoś musi mnie znaleźć! Gdy już zaczęłam wątpić w ratunek poczułam straszliwy ból... Poczułam też zapach... ten zapach... Lysander? Lekko otworzyłam swoje zapłakane oczy. Tak to on. Niósł mnie.
- Ciiii. Śpij śpiochu. Już jestem przy tobie. On nic ci nie zrobi - uśmiechnął się do mnie pocieszycielsko. Zrobiłam tak jak mi kazał. Zasnęłam.
*Lysander*
Kurwa! Dlaczego ją zostawiłem?! Jestem kretynem... Gdy ten koleś ją pocałował myślałem, że ona naprawdę jest jego dziewczyną. Tak bardzo się myliłem. Mogłem zostać, zobaczyć co się stanie, ale nie... uciekłem jak tchórz. Potem pomyślałem, że on nie może być jej chłopakiem. Nie widziałem jego zdjęć u Olivii. Zacząłem jej szukać... Roza powiedział, że spoliczkowała blondyna i wybiegła za mną. Wtedy zacząłem się niepokoić. Wyszedłem na korytarz. Gdy usłyszałem odgłosy bójki pobiegłem do miejsca hałasu. Była to sala B. Zobaczyłem, że Nataniel szarpie się z tym blondynem, a Olivia leży nieprzytomna na podłodze. Przeraziłem się gdy zobaczyłem krew. Podszedłem do chłopaków. Odciągnełem Nataniela, który widocznie przegrywał w tej walce i wymierzyłem cios na Dakea. Wywnioskowałem, że to on skrzywdził Ole. Chciał mi oddać, ale ja byłem tak wściekły, że nie dałem mu szansy. Wybiegł z sali zakrwawiony. Nataniel wytłumaczył mi co widział. Dake całował Ole, a ta najwidoczniej nie chciała tego, bo się szarpała. Wtedy on popchnął go, a Olivia uderzyła głową o krawędź ławki. Delikatnie podniosłem dziewczynę i postanowiłem zanieść do swojego domu.
*Olivia*
Obudziłam się. Gdzie ja jestem? Ściany są brązowe. Na podłodze jest dywan. Zielony. Biurko, szafki, które znam. Jestem w pokoju Lysandra. Ała... moja głowa. Chciałam wstać. Wtedy zobaczyłam, że różnooki śpi w fotelu. Gdy tylko dotknęłam nogami podłogi, on otworzył oczy. Jestem ubrana w męską bluzkę z krótkim rękawem i spodenki. Podejrzane. Nagle Lysander usiadł obok mnie.
- Jak się czujesz? - zapytał z troską.
- Dobrze, tylko głowa mnie boli. A co się tak w ogóle stało? Ostatnie co pamiętam to... - oczy zaczęły mnie piec od łez - to... jak... Dake mnie całował - łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Lysander chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam - Nie dotykaj mnie! - nie chciałam, żeby jakikolwiek mężczyzna mnie dotykał.
- Nic, ci nie zrobię - powiedział spokojnie.
- Przepraszam... - przytuliłam się do niego. On objął mnie delikatnie.
- Cichutko, nic ci się więcej nie stanie, obiecuję... - próbował mnie uspokoić. Położył mnie na łóżku. Po chwili był obok mnie i przytulał. Poczułam się tak bezpiecznie, że zasnęłam.
Gdy się obudziłam Lysandra nie było przy mnie. Chwilę potem wszedł do pokoju kanapkami i herbatą.
- O widzę, że się obudziłaś, Śpiochu - oznajmił z uśmiechem na ustach - Jesteś głodna?
- Trochę - stwierdziłam. Lysander podał mi kanapki, a ja je szybko zjadłam. Wciąż bolała mnie głowa. Białowłosy wyszedł, aby potem przyjść z tabletką w ręce.
- Masz, po tym przestanie boleć cię głowa - podał mi tabletkę, a ja ją połknęłam popijając herbatą. Rozpłakałam się - Dlaczego płaczesz? - spytał.
- Bo nigdy nie miałam takich przyjaciół, którzy się o mnie martwili - wyznałam.
- To teraz już masz i nie płacz Śpiochu - dopiero teraz zorientowałam się, że mam bandaż na głowie. Posłałam zdziwione spojrzenie Lysowi - Ech... Wtedy gdy, on... robił to co robił... Nataniel to zobaczył i popchnął go, a ty uderzyłaś głową o róg ławki.
- Czyli, że Nataniel mnie uratował?
- Tak, aj przyszedłem gdy usłyszałem hałasy.
Potem gadaliśmy o czymś innym z kilka godzin. Dowiedziałam się, że jest niedziela popołudniu, i że Lys dzwonił do mojego brata, ale ten jest w innym mieście. Odwiedziła mnie Roza, Leo, Nataniel, który chyba najbardziej się tym przejął i Kastiel. Przyniósł horror "Dziewczyna z tatuażem" . Obejrzeliśmy go i zaczęły się wygłupy. Tak właśnie minął mi dzień. Lysander powiedział, że jeszcze dziś przenocuję u niego, a gdybym nawet chciała iść do domu to mnie nie puści.
Hahhahahhaha nie mogę. Zrobili film o Biberze XD (czy jak to się tam piszę) Ta informacja tak mnie rozśmieszyła, że postanowiłam dokończyć i dodać rozdział teraz. Miłego czytania! Hhahahhaha XD Pozdrawiam >3<
Rozdział fantastyczny :D normalnie jak bym dorwała deka to by została z niego miazga :D..... Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńna stos z Dakaem!!!!! ;3
UsuńO Bieberze? To pewnie jakieś porno xD ( żart)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to boski. Kochany opiekuńczy Lysio :)
Życzę weny xD
pewnie pornol XD
Usuńja jak słuchałam jego piosenek to myślałam, że mnie kurwica weźmie :D
Nooo...mnie też. Jak byłam dzisiaj z koleżanką w Galerii i zauważyłam bluzę z napisem "I ♥ Justin Bieber", to myślałam, że mnie szlak trafi. I tak zaczęłam się drzeć, że nie wiem, kto to może kupować. Chyba z pół sklepu słyszało mnie i mój śmiech xD
Usuńja mam bluzkę z napisem "I hate Justin Bieber"
Usuńnapis jest zrobiony przez moją siostrę cioteczną, bo takich bluzek nie sprzedają, bo justin by zabił pomysłodawcę i każdego kto nosi taką bluzkę
Justin czekam, aż mnie zabijesz! (o ile uda ci się zabić mnie, psychopatkę błahahahahhahah)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrędzej my go zabijemy, prawda Naćpana Żelkami xD
UsuńO. MÓJ. BOŻE! Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńŻal mi Oli :C
Ajajaj, popraw to szybko, albo wyciągnę swój czołg. Mvahaha :>
Dowiedziałam się, że jest niedziela po połódniu, - popołudniu
poprawiłam nie wyciągań czołga XD
Usuńkurwa! nie wyciągaj*
Usuńgdy noga tego geja postanie na terenie Polski to będę do niego strzelała z dubeltówki, aż rozwal mu ten gejowski ryjec XD
OdpowiedzUsuńDołączam się XD Mogę pożyczyć od wuja czołg, tylko wcześniej muszę zrobić prawko na taką furkę, bo chyba moja karta rowerowa nie starczy XD piękny rozdział :3
Usuńsuper i zapraszam na mojego bloga http://wiktoria00.blogspot.com/ kiedy nastepny rozdzieł ?
OdpowiedzUsuńZajebisty Rozdział jak będziesz miała chwilę to wpadnij do mnie !!
OdpowiedzUsuńhttp://historiapewnejmilosciniezwyklej.blogspot.com/
Szory, że dopiro tera piszę, ale myślałam, ze czytałam już ten rozdział (o.O Ta, jastam jabnięta). Powaga, dopiero teraz skapłam się, że to nowy, i przeczytałam.
OdpowiedzUsuńI jak zwykle booooski, czekam na nexta xD
PS: Takie słodkie to było, jak Lys ją uratował, tzn Nataniel, ale Lys... Dobra, nie czuję się dzisiaj najlepiej i zaczynam gadać od rzeczy, więc skończę xD
Nienawidzę Dake'a. Jest pierdoloną czupakabrą.
OdpowiedzUsuń